Mieszkam w Norwegii od 2008 roku. Zauważyłam, że kraj ten liczy się tylko z prawami przez siebie ustalonymi. Od dłuższego czasu przypatruje się instytucji norweskiej która zajmuje się ochrona praw dziecka -Barnevernet. Sama miałam do czynienia z tą instytucją i wyłapałam wiele uchybień w tym procederze...
To jest przerażające co się dzieje w tym kraju który na całym świecie jest opisywany jako wspaniały "raj do zamieszkania". Rodzice i rodzina wpadając w tryb tej organizacji jest brana pod uwagę na ostatnim miejscu. Gdzie wszyscy psychologowie na całym świecie są zdania że dzieci odebrane, wyrwane z rodzin maja zafundowany "bagaż balast psychiczny na cale życie"
Z moich obserwacji wynika, że państwo norweskie najmniej stara się "posklejać" rodziny z problemami...najłatwiej jest odebrać dziecko i sprawa załatwiona…
Z własnego doświadczenia wiem ze specjaliści ,którymi jestem otoczona (mam dziecko z problemem ADHD) - nic nie robią, maja małą wiedzę i ogólnie nie służą pomocą szkole i rodzinie. /mam na to dowody/.
Mam świadomość że ta instytucja jest potrzebna ale w wielu ,naprawdę wielu przypadkach nie robią nic kompletnie w kierunku rodzin… Zbierają tylko dowody przeciwko rodzicom, aby odebrać dzieci do rodzin zastępczych...
Jest bardzo wiele tragedii w Norwegii, które odbyły się poprzez brak kompetencji urzędników i pracowników tej instytucji..
Myślę że najpierw powinni myśleć o tym jak pomóc rodzinie z problemem pokierować ją, później zrobić okres próbny …jak nie pomogło… wtedy dopiero odebrać dziecko...
Z tego co słyszałam ,oni posługują się jakimiś szablonami ustalonymi przez nie wiem kogo i na tej podstawie badają sprawę…
A przecież każdy człowiek jest inny… „ Każda jednostka stąpająca po ziemi rożni sie i rządzi się własnymi prawami…”.
Każdy człowiek ma swój świat jaki tworzy, boryka się z różnymi problemami dnia codziennego -jakie zafunduje mu los...
I to ma być powód do zabrania dziecka???
Przykładem może być, np. Problemy w małżeństwie - wiem ze z tego powodu też są odbierane dzieci...bo dziecku jest źle gdy rodzice maja konflikt miedzy sobą...
Teraz opowiem jedna sprawę z mego życia…
Wobec mojego syna była zastosowana przemoc w szkole… Pani vice dyrektor chwyciła mojego syna za twarz....mocno... zabrałam wtedy syna na 2 miesiące ze szkoły..
Zgłosiłam ten fakt do instytucji Barnevern oraz do Komuny (urząd miasta)…gdyż było naruszenie cielesne mojego dziecka...przecież ta instytucja działa dla dobra dziecka...prawda?
Pomyliłam się... wszędzie zakopywano ten fakt pod dywan, tylko zajęto się nami - moja rodziną…
Mam pytanie o co chodzi z tym Barnevernet i dlaczego nie zainteresowało się tym..?
Dopiero jak wynajęłam adwokata, osobę prawna do reprezentowania mnie i mojej rodziny, zaczęto traktować nas poważnie.
Od tej sprawy minęły 2 lata i znowu mam problem ze szkoła i znowu mieliśmy instytucje Barnevern na głowie...
Oto kilka zarzutów które wystosowała szkoła w liście do Barnevern tłumacząc się ze podobno się martwią:
JAK TO ZROZUMIEĆ...??
No i znowu przez szkole mam Barnevern na głowie... oto kilka zarzutów: (Czytając to pismo gdybym była pracownikiem Barnevern, sama bym sobie odebrała dziecko...:) )
1. Że chciałam pomoc innemu dziecku z tej szkoły, aby lepiej mu było w murach szkolnych..
2. Że Adrian mój syn na przerwach im znika z oczu (ucieka, chowa się) ...czy to moja wina??? - nawet nic o tym nie wiedziałam..
3. Że leżałam chora w łóżko...(mówił Adrian w szkole).
4. Że niby Adrian wychodzi w nocy, gdy śpimy i jeździ Firehjuling (ATV)/Quad… (mówił Adrian w szkole - fantazja)
5. Że nie zgłaszam nieobecności syna w szkole; gdzie zawsze wysyłam rano sms-a z informacją : posiadam dowody…
6. Że grał w gry od 18 lat…
7. Że rysuje obrazki z wypadkami..z krwią: jest to niepokojące.
8. Że mój syn opowiada o ufo..(bajki z tv) - (mówił Adrian w szkole).
9. Że mielismy podniesione glosy - gdy nie zgadzaliśmy się w jakieś kwestii…(mówił Adrian w szkole).
10. Że za dużo wymagamy od szkoły i ze nic nie robimy..
11. Że muszą informować mnie kiedy trening piłki… tzn. w jaki dzień i o której godzinie - ale to przecież zajęcia szkolne, to gdzie mam się pytać - w sklepie???
12. Że kontaktuje się z asystentka za dużo...a przecież o to chodzi, aby było mniej kłopotów z Adrianem w szkole i żeby mu było lepiej...i innym łatwiej...
13. Że jak coś nie tak to wynajmuję adwokata...
a) Tak 2 lata temu musiałam, bo pracownik tej szkoły (dodam- wysokie stanowisko ) zastosował wobec mojego dziecka przemoc - złapał Adriana za twarz ręka..
b) Adrian także w tym dniu był za kare poza klasa i miał zakaz… Jak chciał wejść to wychowawczyni wypychała go z klasy na oczach jego koleżanek i kolegów...Jak on musiał się wtedy czuć...
c) Zgłosiłam informacje o tym zajściu -odpowiednim instytucjom-bez rezultatu… Pomijano ten fakt o przemocy wobec mojego dziecka..
14. Że niby uczestniczył Adrian w wypadku samochodowym z tatą, tata jechał bardzo szybko…(mówił Adrian w szkole- fantazjowanie dziecka).
W naszym przypadku trafiliśmy na bardzo dobrze wykwalifikowany personel Barnevernet którzy z jasnością umysłu rozpatrują sprawy dotyczące rodzin które znalazły się z jakichś powodów pod ich kontrola.
Ale zastanawiamy się ile rodzin miało tyle szczęścia co my, aby trafić na normalnych, mądrych pracowników Barnevernet.
Barnevernet zakończyło swoje sprawdzanie nas -z wynikiem pozytywnym dla nas. List jaki szkoła wystosowała z zarzutami przeciwko nam do BV- to był chyba jakiś żart w ukrytej kamerze...a wiadomo takie gagi trwają krotko i jest wiele śmiechu..:) dzięki temu ja i moja rodzina jesteśmy bogatsi o jeszcze następne doświadczenie w dziedzinie życia w Norwegii…
Pragnę dodać jeszcze swoje przemyślenia.. Rodzina to świętość i nikt nie ma prawa jej rozbijać...Jeśli nawet istnieje jakiś problem, to najpierw należy iść i dowiedzieć się…
1. Zrozumieć i poczuć to.. w jakim położeniu życia dany człowiek się znalazł i dlaczego tak sie stało…
2. Pomyśleć, jak pomóc, aby dana osoba stanęła na równe nogi..
3. Zapewnić usługi specjalistów-psychologów…
4. Monitorować ten proces…
5. Dać szansę - samodzielności…
6. Sprawdzian - tzn. Wizytacja i ocena sytuacji na dany dzień…
7. Jeśli to wszystko zawiedzie wprowadzić radykalne zasady…
Takie instytucje powinny być przyjacielem Rodziny...i na pierwszym miejscu powinni stawiać - Rodzina zawsze w komplecie!!!
….WIEZI RODZINNE NA PIERWSZYM MIEJSCU…
To straszne co dzieje się w Norwegii, w państwie nazywanym Rajem… gdyż sama kiedyś tak twierdziłam i jest mi przykro bo zawiodłam sie...
Mam wielka nadzieje że to sie zmieni...że wreszcie trafi do kogoś, do kogoś kto otworzy oczy i zmieni to…
Mam teraz kontakt z wieloma osobami działającymi, walczącymi przeciwko takim praktykom jakie stosuje BV i aby była sprawiedliwość i sprawiedliwie rozpatrywane wnioski...
Czytając wiele historii norweskich rodzin - skłaniam sie porównać ten proceder do takich spraw jak np. "Spraw dotyczących Ludobójstwa"...gdyż rodzice, rodzina nic nie ma do powiedzenia w tych sprawach, zazwyczaj jest na straconej pozycji…
Króluje tu bezprawie w tych sprawach i życie wielu rodzin zależy od niekompetentnych pracowników…
Mam pytanie czy wesprzecie nasze działania w walce z BV tak aby stworzono nowe reguły działania BV w Norwegii i innych krajach skandynawskich…
Dla mnie takie praktyki są stosowane w Norwegii i innych krajach - to przemoc która jest dozwolona na mocy prawa…
„Dziecko jest chodzącym cudem, jedynym, wyjątkowym i niezastąpionym…”.
Phil Bosmans
…więc trzeba o nie walczyć…
Dorota Korzeniecka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz